Co odczuć w Kazimierzu Dolnym?
13:26 Kucyk 0 Comments Category : podróżnicza
Co zobaczyć, a raczej co odczuć w Kazimierzu Dolnym...
Krótko mówiąc jest niczym mała stolica artystów. Jeżeli lubisz piękne, twórcze doznania koniecznie się tam wybierz.
Chcieliśmy z mężem odpocząć w małym przytulnym miasteczku, które nie da się nam nudzić. Wybraliśmy weekend w Kazimierzu Dolnym. I mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że był to dobry wybór. Pamiętam jeszcze z czasów szkolnych wycieczkę do tego miasta i to, że byłam nim zachwycona. Do dziś w głowie mam widok niewielkich, kolorowych kamienic i potężną rzekę jak gdyby na przekór płynącą właśnie obok tej kruchej mieściny. Jak echem odbijają mi się w uszach słowa przewodnika: "miasto żydowskie". Musiało przeżywać tę chwilę zadumy moje jedenastoletnie serce, że tak to dobrze zapamiętałam.
Jednak do rzeczy...
Aby wejść w klimat tego prawie osiemsetletniego miasta trzeba odwiedzić pomnik postawiony ku pamięci zabitych Żydów. Stare kamienie nagrobne są świadkami smutnej historii. Wyrwane brutalnie z ziemi cmentarza stały się utwardzeniem pod drogi prowadzące do domów hitlerowskich. Już nie jest ważne, którą drogę z nich uczyniono.Nie ważne czy robili to Niemcy, Polacy, albo jeszcze ktoś inny. Ważne jest, że nie okazano ludziom dla których te macewy były ważne empatii i szacunku.
Dla mnie osobiście nie ma znaczenia to, czy lata po mojej śmierci ktoś wykorzysta mój nagrobek jako darmowy, dobrej jakości kamień. A niech mu służy! Jednak jeśli miałoby to wywoływać w kimś oburzenie, żal, smutek potrafię to uszanować i również się oburzyć. Ale to już temat na inną okazję... Po latach odzyskano część macew z okolic Kazimierza i postawiono ten oto pomnik:
Świeczniki, które można dostrzec na niektórych płytach były zwykle na grobach kobiet. Złamana świeczka oznacza przerwane życie.
Lew jest znakiem plemienia Judy, a koronę umieszczano na grobach Rabinów, lub osób darzonych dużym szacunkiem.
Zaskakującą informacją jest też to, że blisko starego cmentarza (teraz jest tam boisko szkolne) można znaleźć ludzkie kości wystające z ziemi...
A gdyby można było pstryknięciem palców przenieść się do czasów świetności Kazimierza?
Zamek tętniący życiem, kupcy na rynku, słynni artyści, Wisła przynosząca na swoich falach cenne towary...
Wracając jednak do naszych czasów polecam zarezerwować czas na przejście się po sklepikach i galeriach. Nacieszyłam oczy, jak rzadko! Obrazy, rzeźby, fikuśne lampy, ceramika, drewno, porcelana... Mmm.. Wspaniałości!
Byliśmy też w dwóch przyjemnych restauracjach. Obie przypadły mi do gustu. W pierwszej (U Radka) oczy ciągle wędrowały po ścianach w poszukiwaniu coraz to innych skarbów: budzików, butelek, obrazków, zdjęć, magnetofonów, czy starych banknotów... W tej restauracji miałam wrażenie, że jestem na planie filmu - nie wiem dlaczego, tak po prostu było. Knajpa kojarzyła mi się z Grenlandią... Na zewnątrz zimno i groźnie, a wewnątrz żar ognia, gościnność.
Jedynym minusem było grzane piwo. Dla mnie zbyt słodkie i zasypane cynamonem.
Druga restauracja (Restauracja u Fryzjera) wyróżniała się drzemiącą w miejscu historią. Budynek lata temu był zakładem mistrza fryzjerstwa! Serwują dobre jedzenie (polecam półgęsek wędzony) i grają dobrą muzykę. Czego chcieć więcej?
Najważniejsze, co postaraj się znaleźć w Kazimierzu to klimat zamierzchłych czasów. Wejdź powoli na rynek i poczuj urokliwy zapach - zapach muzeum. Wtedy będziesz wiedzieć, że jesteś w miejscu, które przeżyło już miliony historii. I właśnie Twoje nogi dopisują kolejną...
Miłego dnia Kochani!